Czemu w egzotycznych krajach autobusy zawsze się spóźniają?

DAD Danang Bus on Hai Van (Sea Cloud) Pass2_bCzyli o tym jak ludzie z różnych stron świata patrzą na czas i punktualność.

Żar lał się z nieba, a ociekający potem Volfee siedział na swoim plecaku. Na dworcu. Pośrodku niczego.
– On już nie przyjedzie, prawda? – zapytał sącząc zmrożoną lemoniadę, jedyną rzecz która zapewniała jakąkolwiek ulgę w tych warunkach.
– Przyjedzie, Volfee – w głosie słyszało się wyraźny arabski akcent, chociaż angielski był perfekcyjny – Musimy tylko trochę poczekać.
– Zgodnie z rozkładem powinien być już godzinę temu.
– Rozkłady wymyślili biali ludzie z Europy. W naszych warunkach nie mają większego zastosowania.
– To kiedy w końcu przyjedzie? – Volfee nie poddawał się.
– Kiedy nadejdzie właściwy moment.
– Hmmm…
– Przykro mi. Nie mam odpowiedzi, która zadowoliłaby białego. Nie cieszysz się z tego, że możesz spędzić tu więcej czasu, napić się lemoniady, odpocząć, porozmawiać?
– Nie, Malik. Wolałbym być już w połowie drogi.
– Poczekaj aż zobaczysz autobus. Może wtedy zmienisz zdanie.

Jeżeli podróżując zapuszczacie się w bardziej odległe regiony, te nieobmacane jeszcze całkowicie ręką cywilizacji, na bank byliście w podobnej sytuacji. Autobus, spotkanie, wycieczka, festiwal, cokolwiek – miało się zacząć godzinę temu, a póki co jest tam jedynie garstka osób. Do tego pewnie zupełnie przypadkowych. Denerwujesz się, bo mogłeś ten czas spędzić lepiej, niż na bezowocnym czekaniu.

Ale inni jakoś nie przejawiają twojej złości. Siedzą sobie, odpoczywają, radośnie plotkują i wymieniają spostrzeżeniami. Cała sytuacje wydaje się zupełnie ich nie ruszać. Czy wynika to z przyzwyczajenia? Pewnie trochę tak, ale przede wszystkim z tego, że różne kultury zupełnie inaczej postrzegają czas!

Jesteś Europejczykiem, więc wychowałeś się w kulturze, która widzi czas jako jeden z cennych zasobów. Handlujemy czasem – w pracy sprzedajemy go za pieniądze, a kupujemy go np. zatrudniając opiekunkę do dzieci, czy kupując warzywa w sklepie, zamiast hodowania swoich własnych. Jesteśmy nauczeni, że nie warto marnować czasu – mamy tylko 75 lat życia do wykorzystania. Podziwiamy tych, którzy potrafią doskonale nim zarządzać i sami chcielibyśmy móc go kontrolować. Czas jest osią naszego życia. Jest to sposób myślenia charakterystyczny dla Europy, Ameryki, Turcji, Południowej Korei czy Japoni.

Jednak dużo większa część świata postrzega czas inaczej. Przede wszystkim jest dla nich mniej istotny, bo nie nadają mu aż takiej wartości. To nie czas jest osią życia człowieka, tylko raczej wydarzenia i aktywność. Kiedy coś się dzieje, czas płynie, kiedy nie dzieje się nic jest jakby zawieszony (my też tego doświadczamy – kiedy robimy coś niezwykłego czas płynie jak szalony, kiedy siedzimy w pracy ślimaczy się jak ślimak). Dlatego człowiek nie jest niewolnikiem czasu, a raczej jego twórcą. Dlatego czas nie jest postrzegany jako coś bardzo wartościowego. I dlatego pasażer autobusu nie będzie winił spóźnionego kierowcy. Na jego punktualności niczego nie traci, ani nie zyskuje, bo czas jest względny.

Ma to swoje zalety. Kultury, które mniej cenią czas, są o wiele spokojniejsze i zrelaksowane. Wielokrotnie zmniejsza to występowanie chorób związanych ze stresem – jak choroby serca, układu trawiennego czy miażdżyca. Przykładają też o wiele większą wagę od budowania relacji międzyludzkich, bardziej doceniają tradycyjne wartości i rodzinne więzi. Są bardziej lojalni i ugodowi. Dodatkowo potrafią zajmować się wieloma rzeczami jednocześnie. Nie wymagają perfekcjonizmu.

Są to cechy, których brakuje wielu Europejczykom i pewnie byłoby warto włączyć do naszego życia. Jednak, mimo tych wszystkich zalet, to kult czasu w naszej kulturze przyczynił się do poziomu rozwoju, który osiągnęliśmy. Może umieramy na zawały, ale sars, hiv czy cholera nie są dla nas już tak dużym problemem. Potrafimy kierować swoimi życiami i świadomie podejmować decyzje. Planowanie i punktualność czynią nasze życie rutynowym, ale ustalają też pewien rytm, który możemy kontrolować. Chyba nikt z nas nie chciałby tego zmieniać.

Jedno jest pewne, walka z niepunktualnymi ludźmi i autobusami w dalekich krainach będzie zawsze walką idioty z wiatrakami. Chyba jedynym wyjściem jakie nam pozostaje, jest przyjęcie na czas podróży nowego „wyluzowanego” sposobu myślenia. Wtedy faktycznie można zacząć cieszyć się chwilą i smakiem zimnej orzeźwiającej lemoniady.

Bądź na bieżąco – polub Volfiego na facebooku!

Volfee poleca: Podróżowanie jeszcze nigdy nie było prostsze dla studenta!

19 thoughts on “Czemu w egzotycznych krajach autobusy zawsze się spóźniają?

  1. Poniekąd temat dla mnie na czasie!
    Synuś mój ,będący od kilku dni na stażu na Malcie, w pierwszym telefonie wyraził swoją wielką wściekłość z powodu” brudnych autobusów kursujących niezgodnie z rozkładem jazdy( mama, spóźniają się nagminnie po 40 minut! ) , nieprzestrzegania w Tym państwie zasad ruchu drogowego, ogólnie panującego bałaganu i beztroski”.
    Przyznam,że ubawiłam się setnie tym telefonem! :)))

  2. Paisanos z Tortilla Flat powiedzieliby że ten autobus ani się nie spóźnia ani nie śpieszy… Jest zawsze na czas! Maniana to norma w ciepłych krajach

  3. Pingback: *Pocztówki z Malty* part I « Angie's Diary

  4. Szybko zapomnieliśmy czasy (oczywiscie PRL-u), gdy nasze autobusy kursowały „po swojemu”. Może nie było takich drastycznych opóźnień, ale zdarzało się, że autobus w ogóle nie wyjechał w trasę, bo się popsuł.
    Natomiast jesli mówimy o niepunktualności, to przeżyłam taką „ciekawostkę” w Kathmandu, oczekując na samolot.. Mieliśmy odlecieć do Delhi i dalej do Frankfurtu, ale nie mogliśmy się wydostać z Nepalu, bo samolot nie pojawił się na lotnisku.. Zero informacji u urzędników, w hali odlotów zrobił się piknik 🙂 Kilka godzin spędziliśmy w takiej luzackiej atmosferze, bo nie można było nic poradzić. Do dziś wspominam to, jak super przygodę :))

  5. Dziwny jest ten brak porozumienia. Próbowałam kiedyś wytłumaczyć panu dlaczego denerwuje sie czekając drugi dzien na wypożyczenie motoru, który ma być za kolejne 5 min. Nie potrafił tego pojąć. I Śmieszni są „biali” dopytujacy sie co chwile kiedy ten autobus pojedzie. Tak jakby to miało coś przyspieszyć 😉

  6. GMT – Georgian Maybe Time obowiązujący w Gruzji na każdym kroku. Marszrutka albo jest albo jej nie ma. Albo się spóźnia albo nie przyjeżdża. Albo kierowca uznał, że jednak nie pojedzie. Należy się nie stresować, napić gruzińskiego wina i zrelaksować. Bo co zrobisz? Jeśli coś od Ciebie nie zależy to nie należy się tym martwić.

  7. Pingback: Postrzeganie czasu – rzecz której trzeba się nauczyć | fasolazpuszki

  8. Pewne jest to, że nie rozumiemy zasad ekonomii, innych niż nasze. Po prostu, autobus się spóźnia, bo czeka na odpowiednią ilość pasażerów, aby kurs się opłacił. W oszalałej z chciwości kulturze europejskiej, rozwiązanie jest zupełnie inne. Za mało pasażerów – zlikwidujemy linię autobusową, bo się nie opłaca…

  9. @ugoldenbrown: W Komunie to musieliśmy z bratem w zimie przejść 3 km betonką do Babich Dołów (Gdynia) bo 109 nie dojechała (mieliśmy on 10, a ja 7 lat). Do dziś zdarza się stodziewiątce nie dojechać.

  10. Pingback: EatWith.com – rewolucja w podróżowaniu? | Volfee

  11. Masz niesamowitą wyobraźnię i lekkość opowiadania, ponieważ z jednej podróży do USA zrobiłeś blog poradnikowy na temat podróżowania. Pełen szacunek i podziw, niemal wróżę karierę pisarską. Mam nadzieję, że za lat kilka przeczytam jakąś Twoją książkę dorównującą fabułą przygodom Tomka Wilmowskiego.

Dodaj komentarz