Pamiętacie jak pisząc o Google Glass, wspominałem, że strasznie jara mnie życie w czasach, kiedy science fiction staje się rzeczywistością? Kolejny geek-miliarder z Krzemowej Doliny, postanowił połechtać moją wyobraźnię. Kilka dni temu przedstawił wstępne plany nowego środka transportu – Hyperloop, czyli szuperszybkiej kolejki (?) potrafiącej przemieszczać ludzi i towary z zawrotną prędkością 1200 km/h!
Do tej pory skazani byliśmy na 4 podstawowe rodzaje transportu. Drogie samoloty, wolne statki, drogą w budowie i stosunkowo wolną kolej oraz transport samochodowy, który łączy chyba wszystkie powyższe wady. Wszystko wskazuje jednak na to, że za kilka lat będzie istniał jeszcze jeden – Hyperloop.
Projekt Hyperloopa jest dziecinnie prosty i niemalże przerysowany z filmów science fiction z lat 60. W stalowej rurze zawieszonej kilkanaście metrów nad ziemią lub wkopanej kilkanaście metrów w ziemię, mają poruszać się turbośmigłowe kapsuły, zasysające powietrze i wyrzucające je do tyłu i na boki. Dzięki zasysaniu powierza przed pojazdem powstaje podciśnienie, które z kolei zasysa kapsułę, rozpędzając ją nawet do wspomnianych już 1200 km/h. Prędkości bliskiej prędkości dźwięku! A żeby było jeszcze fajniej, pojazd wcale nie porusza się na staromodnych kołach, tylko na poduszce z zassanego powierza.
Pierwsze trasa Hyperloop, ma powstać między Los Angeles i San Francisco. Między tymi dwoma miastami, jest podobno jak z Krakowa do Gdańska. Dystans który PKP zajmuje średnio 3 dni, Hyperloop pokonywać ma w 35minut! A bilet też może być tańszy, bo według wstępnych szacunków cena ma wynosić około 20$.
Brzmi nierealnie? Strasznie! Jednak pod projektem podpisał się ktoś, kto faktycznie może zrealizować tak szalone przedsięwzięcie – Elon Musk. Założyciel PayPal’a, a ostatnimi czasy, również Tesla Motors (elektryczne samoloty) i SpaceX (komercyjne loty w kosmos!). Milioner, inżynier i filantrop, ponoć nawet pierwowzór Iron Mana, który wszystko czego się dotknie zamienia w złoto – nawet gdy wszyscy mówią, że to niemożliwe. Tak, to jest właśnie osoba, która mogłaby podjąć się takiego przedsięwzięcia i zrealizować go z sukcesem.
Nie myślcie jednak, że jestem na tyle podekscytowany, żeby zapominać o właściwym w takich sytuacjach sceptycyzmie. Przede wszystkim zapewnienia, że jest to tańszy, szybszy, lepszy, wygodniejszy, efektywniejszy, bardziej ekologiczny, wytrzymalszy i bezpieczniejszy niż wszystko inne, środek transportu, kojarzy mi się raczej z programem króla Korwina, niż rzeczywistością.
Wszystko ma swoje wady i myślę, że główną w przypadku Hyperloop jest to wygoda. Niby 500 kilometrowa podróż, zajmować będzie 35 minut, ale w samych kapsułach nie będzie zbyt wiele miejsca. Może to być niespecjalnie przyjemne przeżycie, nawet dla osoby nie mającej problemów z klaustrofobią. A co z BHP? Nie wierzę, że wszyscy pasażerowie przed podróżą grzeczni pójdą do kibelka i nikomu nie zachce się po drodze. A co jeżeli ktoś w przypływie emocji dostanie zawału serca? Będzie musiał czekać, aż dojedzie do kolejnej stacji? Takich pytań można postawić wiele, i są to jednak mało istotne, raczej zabawne problemy.
O wiele ciekawszą kwestią, wydaje mi się bezpieczeństwo. Dużo mówi się teraz o terroryzmie i taka Hyperloopowa rura, zdaje się być idealnym celem – o wiele bardziej wystawionym na atak, niż samolot i bardziej tragicznym w skutkach, niż pociąg. No bo wyobrażacie sobie sytuację, w której ktoś wysadza jeden z filarów i robi dziurę? Gdyby nawet dobrze dopracować „timing”, to kolejka mogłaby łatwo przeistoczyć się w ludzką armatę. Może i byłaby to śmierć pełna splendoru. Całkiem nawet spektakularna. Ale jednak śmierć…
Nie mniej jednak, wydaje mi się, że są to problemy do rozwiązania, a sama koncepcja jest warta dalszego rozwoju. Nasz świat zmienia się w niesamowitym tempie i ciężko wręcz wyobrazić sobie, jak będzie wyglądał za kolejne dwie dekady. Czy będziemy jeździć do pracy z prędkością dźwięku? Przyznam, że mam taką nadzieję!
Bądź na bieżąco – polub Volfiego na facebooku!
Trzymam kciuki za ten projekt, bo nie ukrywam, również chciałabym dożyć czasów, kiedy będę mogła się poczuć trochę jak w s-f 😉
Tak to jest dziś z tą technologią, że wystarczy pomysł i projekt a już to co fizycznie produkujemy wydaje się przestarzałe… Gdyby ludzkość w ten oszczędny sposób myślała to do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach i zastanawiali się „czy już czas” 😉 Dzisiejsze osiągnięcia techniki jeszcze sto lat temu uważane były za niezły „saj-faj”… Czekam na realizację bo jak nie w Polsce to może choć w TV sobie obejrzę jak „nowoczesna” ludzkość podróżuje 😉
Ciekawi mnie, kiedy w moim Flipboardzie pojawi się notka, o pierwszym na świecie teleporterze 😉 I czy tego dożyję.
Sam pomysł nie jest nowy. Discovery robiło nawet program w ramach „Inżynierii ekstremalnej” – poszukaj, jest na YouTube. W tunelu transatlantyckim miałby się poruszać maglev (w próżni of course) rozwijający do 8000 km/h. Czas przejazdu między Londynem a NYC: 52 minuty.
http://en.wikipedia.org/wiki/Transatlantic_tunnel
Mnie natomiast ciekawi kwestia przeciążeń. Rozpędzanie wsysaniem musi powodować spore przyspieszenia.
Z tego co zrozumiałem kwestia przeciążeń jest już rozwiązana i nawet przy prędkości maksymalnej ma być kilkukrotnie niższa, niż ta odczuwana w czasie startu samolotu. (Niestety fizyka i Volfee nie są przyjaciółmi,wiec nie powiem ci jak to zrobili).
Fascynujący projekt!! A jesli widać pod nim nazwisko: Elon Musk, to już nie jest mrzonka, to pewnik, bo taki jest własnie Musk 🙂 Obserwuję go od paru lat i wiem, że robi różne ciekawe rzeczy. Jak choćby to:
http://nowaatlantyda.com/2012/11/15/elon-musk-leci-na-marsa/
http://nowaatlantyda.com/2012/04/24/roc-kosmiczna-zabawka-miliarderow/
Natomiast sprawa terrorystów, złego samopoczucia itp.. Tego się i tak nie da uniknąć, jeśli ma się coś wydarzyć. Ale mam skromną nadzieję, że takich przypadków/wypadków nie będzie.
Kiedyś, kiedyś, latały sobie Concorde’y na trasie Londyn/Paryż – JFK. Taką trasę przemierzały w 3 godziny, dlatego szkoda, że minęła epoka samolotów naddźwiękowych..
Jeśli Pingle Google i Hyperloop naprawdę staną się częścią naszego życia, uwierzę, że Asimov był prorokiem a nie pisarzem.
Szykuj się.
kwestia bezpieczeństwa to pikuś w porównaniu z takim A380, który przewozi niemal 900 pasażerów i który – tak jak mniejszy kuzyni – też się nadaje do taranowania wież i bombardowania Pentagonu ;-). W sumie fajnie, gdyby ten projekt wypalił.