7 rzeczy, na których nie warto oszczędzać w podróży

scrooge1W polskim Internecie istnieje około 3 mln. blogów, zgaduję więc, że powstało już pewnie 5 mln wpisów o tym, jak oszczędzać w podróży. Jak tylko zaczną mi spadać statystyki, to sam pewnie napiszę taki tekst. Na razie jednak, mogę sobie pozwolić na drobną wariację i napisać o tym, jak do reszty nie dziadzieć. Bo oszczędzać można cały rok, jednak na spełnienie marzeń warto wydać nawet ostatni grosz.

Żeby było jasne, jestem zwolennikiem taniego podróżowania. Szukam najtańszych lotów i przejazdów, śpię pod namiotem albo w hostelu, wykorzystuję couchsurfing i unikam turystycznych pułapek. Myślę jednak, że jest to dla mnie raczej kwestia wyboru – w ten sposób podróżuje mi się fajniej i poznaje ciekawszych ludzi. Czasem trzeba kombinować, ale to kombinowanie prowadzi zwykle do różnych zabawnych komplikacji i niezapomnianych przygód.

Wiele razy przekonałem się jednak, że przesadne oszczędzanie nie popłaca i niejednokrotnie straciłem świetną okazję – tylko dlatego, że zamiast powiedzieć TAK, patrzyłem do portfela czy mi się to opłaca. Dlatego przedstawiam wam moją listę 7 rzeczy, na których absolutnie nie wypada oszczędzać.

Atrakcje

Wiem, wiem… wszyscy mówią, że to te najtańsze są najlepsze, ale dla mnie to tylko głupia wymówka. Wielki Kanion można odwiedzić za darmo (ew. kilka dolarów za wjazd do parku), ale o wiele, wiele fajniejsze jest oblecenie go awionetką czy helikopterem, które kosztuje jakieś 150$. I nie mówię wam, że trzeba to zrobić… ja tego nie zrobiłem i nie żałuję.

Żałuję natomiast, że będąc na Hawajach, zrezygnowałem z lekcji surfingu, bo stwierdziłem, że 70$ to dla mnie za duży wydatek. Do dzisiaj tego żałuję, bo jest szansa nie będę już miał okazji, by to zrobić. A te 70$ z dzisiejszej perspektywy, nie jest już taką niesamowitą kwotą.

Chodzi mi o to, że jeżeli o czymś naprawdę marzycie, to nie liczcie się z kosztami. Po prostu to zróbcie, bo w życiu częściej żałujemy rzeczy, których nie zrobiliśmy, niż tych które zrobiliśmy.

Jedzenie

Gdzieś na jakimś blogu wyczytałem, że „fajnym” sposobem na oszczędzenie kasy, jest zabieranie w podróż własnego jedzenia. Można sobie wziąć makaron i jakiegoś fix’a, czy zupki chińskie i żywić się tym. Bo wiadomo, w Polsce to jest tańsze, niż w takiej np. Europie Zachodniej. Myślę, że można jeszcze rozwinąć ten pomysł, i żeby zaoszczędzić na przelocie i noclegu, można nie lecieć w ogóle i obejrzeć sobie zdjęcia w Internecie.

Lokalna kuchnia to integralna część odwiedzanego miejsca i jeżeli jej nie poznajesz, to tak jakbyś nie był tam wcale. Dlatego odpuść sobie wszystkie McDonaldsy i zupki chińskie, a zamiast tego, zapuść się na lokalny targ, albo w jakąś boczną ulicę – tam będzie i tanio i smacznie. Oczywiście istnieje ryzyko, że dostaniesz sraczki, ale jest też całkiem duża szansa, że spróbujesz czegoś naprawdę autentycznego.

Napiwki

Z dawaniem napiwków jest trochę jak z głosowaniem. To czy to robisz czy nie, nie ma na ciebie najmniejszego wpływu. Jeżeli ma to być twoja ostania wizyta w danej restauracji, to zdenerwowany kelner najwyżej napluje do talerza następnemu klientowi. Jestem jednak zdania, że napiwek to fajna forma gratyfikacji kogoś za dobrą obsługę i jeżeli faktycznie czuję, że ktoś się stara, to wykraczam poza zwyczajowe 10%.

Analogicznie jeżeli obsługa polega na przyniesieniu menu, wzięciu zamówienia i podsunięciu jedzenia pod nos, to wiąże się to tylko z jakimś skromnym napiwkiem (kelnerzy zarabiają głównie na nich, wiec zawsze coś zostawiam). Warto też wręczać drobne napiwki obsłudze hotelowej i przewodnikom – jeżeli dobrze wykonują swoją pracę, to nie widzę powodu, by tego nie robić.

Wycieczki i przewodnicy

Wszyscy powtarzają, że najlepsze są podróże to te na własną rękę. I jest w tym 100% racji. Biura podróży i zorganizowane wycieczki w 90% ssą. Są jednak sytuacje, których wykupienie wycieczki lub wynajęcie przewodnika jest naprawę świetnym pomysłem.

Taki człowiek będzie w stanie zabrać cię w miejsca, do których ciężko byłoby ci trafić, bez znajomości języka lub mieszkańców. Powie ci też na co warto zwrócić uwagę i gdzie się zatrzymać, a co ominąć. Jeżeli pragniesz spróbować czegoś poza głównymi atrakcjami, to może być dla ciebie najlepsze wyjście.

Z doświadczenia wiem, że lepiej celować w wycieczki, które mają jakiś konkretny cel i to na nim się skupiają (np. nurkowanie na rafie), niż w takie ogólne, jak „zwiedzanie Nowego Yorku”. Te drugie skończą się obleceniem głównych atrakcji i kilku godzinną wizytą w sklepie z pamiątkami. Te pierwsze mogą być ciekawą alternatywą pod okiem bardziej doświadczonych ludzi.

Sprzęt

Ja wiem, że 300 lat temu ludzie podróżowali, nie mieli tych wszystkich gadżetów dostępnych dzisiaj, ale na boga… jeżeli możesz, to wyposaż się w porządny sprzęt do podróżowania. Nie mówię to tysiącu niepotrzebnych wynalazków, ale porządna kurtka, plecak (walizka) i buty, to jest absolutna podstawa.

Podobnie sprawa się ma z elektroniką, można kupić tablet do korzystania z Internetu za 200 zł, ale takie coś nie pociągnie zbyt długo (wiem z doświadczenia ;( ). O wiele lepiej zebrać trochę pieniędzy i kupić lekkiego, a wytrzymałego netbooka. Spokojnie starczy na kilka lat używania.

I nie chodzi mi tu wcale o to, że każdy powinien mieć przy sobie najnowszą technologię za kilka tysięcy złotych (w niektórych miejscach to nawet niewskazane). Raczej o to, że czasem warto szarpnąć się trochę więcej, na porządny, markowy sprzęt, który wytrzyma dłużej, niż na marną tania podróbkę. Ta w trudnych warunkach, szybko się psuje i przyprawia cię tylko więcej kłopotów.

Wdzięczność

Brzmi trochę abstrakcyjnie, ale to szczególnie istotne. Jeżeli ktoś ci w czymś bezinteresownie pomaga, to w dobrym guście jest w jakiś sposób się tej osobie odwdzięczyć. Nie dziaduj i postaw mu piwo, kawę, obiad, cokolwiek. To prosty i wcale nie kosztowny gest, a zostaniesz przynajmniej pozytywnie zapamiętany. A to automatycznie poprawi reputację każdego kolejnego przyjezdnego.

Prawdziwego podróżnika poznaje się po tym, jak okazuje wdzięczność.

Uśmiech

I nie skąp też na tym. Nie warto ;).

Bądź na bieżąco – polub Volfiego na facebooku!

Volfee poleca: Czy jesteś dobrym kompanem do podróżowania?

9 thoughts on “7 rzeczy, na których nie warto oszczędzać w podróży

  1. „Podobnie sprawa się ma z elektroniką, można kupić tablet do korzystania z Internetu za 200 zł, ale takie coś nie pociągnie zbyt długo” – Ach te tablety z biedronki… Znajomy sobie raz takiego kupił i jak jechał nad morze, to po godzinie użytkowania wylała się bateria 🙂

    • Nie wiem ile masz lat, ale ja nieraz w hostelach spotykałam 60 latków i brygady Legii Cudzoziemskiej w spoczynku 😉
      Z oszczędzaniem na noclegach to różnie bywa,niektóre miejsca (właśnie wałkuję Botswanę – Okawango i Chobe) nawet ceny kempingów mają zaporowe… 50 USD za miejsce na kempingu w obrębie parku, a w lodge of 500 USD za osobę za noc WZWYŻ! Po prostu ręce i biust opadają…

    • To taki trochę żart, bo mawiam tak od 25 r.ż. Po prostu muszę mieć zapewnione pewne podstawowe potrzeby, np. własną łazienkę.

  2. Niezwykle lubię ten podróżniczy kodeks… Można z plecakiem na polu namiotowym albo w hotelu z białą pościelą, ale pewne sprawy dotyczą nas wszystkich… jak uśmiech, wdzięczność za gościnę i dobrą obsługę oraz miłe obcowanie z lokalesami. Dzięki za ten wpis!

  3. Świetna lista i obala kilka mitów. Zwłaszcza ten o płatnym przewodniku lub wycieczce. Zgadzam się całkowicie!!! Dobry lokalny przewodnik czasem pomaga spojrzeć na dane miejsce w całkowicie inny sposób a bywa że wcale drogi nie jest..

Dodaj komentarz