Czy wytrzymałbyś rok bez Internetu?

tony_stark_computers_2Takie wyzwanie postawił przed blogerem Paulem Millerem, internetowy magazyn The Verge. To co z początku miało być zabawnym eksperymentem, pokazało jak bardzo istotny jest dla nas dostęp do sieci.

Po kilkunastu latach ciągłej cyfrowej rewolucji zaczyna nadchodzić chwila opamiętania. Rok temu Facebook osiągnął zawrotną liczbę miliarda użytkowników. Dziś coraz częściej pojawiają się głosy, że Facebook zaczyna się wypalać. Niektórzy wróżą nawet, że koniec 2014 roku, będzie początkiem jego ostatniej fazy życia – schyłku.

Coraz więcej z nas zaczyna dochodzić do wniosku, że przełomowy wynalazek, jakim jest Internet, zamiast pomagać nam w życiu, w zasadzie wszystko dodatkowo komplikuje. Mając dostęp do praktycznie każdej osoby i każdej informacji, z dowolnego miejsca na świecie, otwiera się przed nami tysiące możliwości. Tylko co z tego, jeżeli żadnej z nich nie jesteśmy w stanie wykorzystać, bo cały czas spędzamy, podglądając znajomych na przez social media. Cały czas jaki potencjalnie zyskujemy, zużywamy z nawiązką, właśnie w Internecie.

Problem ten dostrzegła i wykorzystała firma Digital Detox. Specjalizują się w ucieczkach z wirtualnej rzeczywistości. Digital Detox organizują szkolenia, wyjazdy integracyjne, a nawet jednodniowe seminaria dla firm, na których panuje jedna najważniejsza zasada – zero elektroniki. Kilka razy w roku organizują też Camp Grounded, czyli 5 dniowy obóz dla dorosłych. Gdzie możesz wreszcie spokojnie odetchnąć. Bez tego całego wirtualnego szumu. Otoczony przez ludzi, którzy czują się tak jak ty.

Podobno wyjazd na Camp Grounded zmienia człowieka. Stajesz się bardziej otwarty na ludzi, bardziej towarzyski i zrelaksowany. Zaczynasz dbać o siebie i pozbywasz się natłoku myśli. Całe to „życie bez elektroniki” zdaje się mieć kojący efekt.

Trochę trudno mi uwierzyć, bo sam przerabiałem już takie kilkudniowe „ucieczki”. I nie powiem, żeby zmieniły jakoś szczególnie, moje postrzeganie świata. To po prostu zbyt krótko, by poczuć jakiś efekt. Dlatego zacząłem szukać czegoś więcej (w Internecie oczywiście).

I natrafiłem na Paula Millera, blogera i redaktora magazynu „The Verge”.

Jakieś półtora roku temu Paul, na co dzień piszący o Internecie i najnowszych technologiach, dostał propozycję zrezygnowania z Internetu na okrągły rok. W tym czasie miał opisywać swoje wrażenia na łamach The Verge. Wyzwanie miało pokazać jak bardzo Internet zmienia człowieka. Wyniki okazały się zdumiewające!

Przez pierwszych kilka miesięcy Paul, doświadczył niesamowitego przypływu wolnego czasu, kreatywności i efektywności. Odcięty od natłoku informacji, potrafił lepiej się skoncentrować. Pochłaniał jedną książkę za drugą. Napisał większą część swojej książki, nad którą pracował od kilku lat. Był też bardziej obecny, nie mogąc utrzymywać znajomości online, spotykał sie z ludźmi w realu i jak twierdzi, nawiązywał głębszą więź. Przez chwilę wydawało mu się, że to co z początku było zwykłym eksperymentem, może zamienić w zupełnie nowy styl życia. Rozważał nawet odcięcie się od Internetu na zawsze.

paul_1020_2

Paul Miller

 

Jednak po kilku pierwszych miesiącach euforii, dała o sobie znać rzeczywistość. Wzmożona produktywność, zaczęła znowu ustępować miejsca znudzeniu i zniechęceniu. Teraz zamiast surfować po Internecie, Paul spędzał czas przed telewizorem albo grając w gry komputerowe. Nigdy nie ukończył swojej książki, dużo mniej pisał i czytał.

Co wydawać się może najbardziej zaskakujące, pogorszyły się też jego relacje z rodziną i przyjaciółmi. Nie mógł korzystać ze Skype’a, więc rzadko rozmawiał z rodzicami i swoim bratem, mieszkającymi poza Nowym Yorkiem. Wszyscy jego znajomi byli podłączeni do sieci i tam toczyła się spora część życia towarzyskiego. Jego najlepszy przyjaciel przeprowadził się do Hong Kongu i z nim również utracił kontakt. Brak połączenia z Internetem, oznaczał brak połączenia ze światem.

Paul bardzo dobrze wspomina dzień, w którym znowu podłączył się do Internetu.

Kiedyś z moją przyjaciółką mieszkającą w Krakowie wpadliśmy na pomysł. Zamiast pisania do siebie emaili, jak mieliśmy to w zwyczaju, utrzymywaliśmy kontakt, przez tradycyjne listy (wiecie, takie na papierze; możliwe że o nich nie słyszeliście). Efekt był bardzo podobny.

Z początku było super, każdy list był niesamowitym przeżyciem, bo wbrew pozorom listy pisze się zupełnie inaczej, niż maile (nie wiem dlaczego, ale są np. bardziej emocjonalne). Jednak po jakimś czasie, zaczęliśmy pisać rzadziej, kilka razy zdarzyło się, że Poczta zawiodła i list nie dotarł. A miesiąc temu złapałem się na tym, że nie mam kompletnie pojęcia co u niej słychać.

Naprawiłem to przy pomocy Skypa, w ciągu niecałej godziny. Na list czekał bym pewnie ze 3 tygodnie.

I mimo, że wydaje nam się, że Internet zamienia nas w bezmyślne zombie, odcięte od realnego świata. To musimy pamiętać, że Internet daje nam również niesamowite możliwości. Wszelkie dyskusje na temat tego, że nasze życia stają cię coraz mniej i mniej rzeczywiste, że coraz trudniej dostrzegamy granicę między tym co realne, a wirtualne, są błędne u samej podstawy.

To nie nasze życia stają się coraz bardziej wirtualne.

To Internet staje się coraz bardziej… rzeczywisty.

Bądź na bieżąco – polub Volfiego na facebooku!

Volfee poleca: Dzisiejsze dzieciaki też będą miały zajebiste dzieciństwo

11 thoughts on “Czy wytrzymałbyś rok bez Internetu?

  1. rok? nie! musialabym robic zakupy w sklepach! zgroza… no i wielu ksiazek u nas nie ma – to jak je dostac bez internetu? cóż to za straszna wizja. nie wywołuj przerwy z łącza!

  2. W dzisiejszych czasach , całkowite odcięcie się od sieci jest chyba niemożliwe.
    Internet bardzo ułatwia życie, nie ma co oszukiwać się. Chcę jechać w góry, nad morze, gdziekolwiek- rezerwuję miejsca przez sieć.
    Natomiast gdy jestem już tam( w górach, nad morzem itd) , całkowicie odcinam się od sieci.
    I myślę, że tak jest ok 😉

  3. Lubię Internet, bo daje mi dostęp do wielu rzeczy, ale jest też niebezpieczny wg mnie. Inne zagrożenia czyhają na małolatów, a inne na dorosłych. I wcale nie mam ty na myśli oszustw finansowych. Trzeba umieć z niego korzystać. W pewnym sensie jestem pewnie od niego uzależniona, ale skoro potrafię jechać na wakacje i bez niego się obywam, to chyba nie jest ze mną tak źle 😛 Ale jak jestem z domu, to dzień zaczyna się od sprawdzenia poczty, rzutu oka na FB. Masz rację, wg mnie fejs się kończy. Ludzie się nim znudzili. Zresztą ja też. Jeśli się skończy, to nastanie coś nowego 🙂 We współczesnym świecie tak już jest.
    Twój artykuł udostępniłam na swoim facebookowym profilu 🙂
    pozdrawiam 🙂

  4. Zdumiewające… Miałam na studiach wiele wykładów o nowych mediach, ale chyba właśnie ten „żywy przykład” wskazuje jak bardzo czas i technologia idą do przodu. I jak bardzo człowiek musi się dostosować.

  5. rewolucja ewolucja, książki zastępowane przez czytniki, telefony przez komputery, a relacje przenoszą się do i przez internet, kto z tego nie korzysta staje się współczesnym pustelnikiem, gorzej kiedy człowiek otoczony zatłoczonym internetem nagle zdaje sobie sprawę że jest niczym na pustyni… internet pustki nie wypełni, i dobrze kiedy się z tej całej pełnej pułapek i ślepych kątów sieci udaje wygrzebać drugiego człowieka by z nim pogadać i pobyć

  6. Coś w tym jest, ja bym zrobił to trochę inaczej z Internetu tak, ze skype’a tak, ale portale społecznościowe, gg i inne komunikatory tekstowe nie.

  7. Ten eksperyment chyba w idealny sposób pokazuje, co z internetowej rzeczywistości moglibyśmy spokojnie pożegnać, a co w istotny sposób służy zaspokajaniu naszych potrzeb (a nie zachcianek;). Etap II: znaleźć balans i stosować go! 🙂

  8. Nasz umysł kocha wszelkie skrajności: albo pogrążanie się w wirtualnej rzeczywistości, albo całkowita rezygnacja z globalnej sieci. Uważam, że najlepszy jest złoty środek. W dzisiejszych czasach życie bez internetu jest po prostu trudne i nie ma potrzeby płynąć pod prąd.

  9. podobno dostawy wody nie są zależne od internetu (nie wiem czy w to wierzyć), więc może i bym wytrzymał. Ale nie, chyba jednak nie ;-). Do szczęścia mi wystarcza, że wyłączam po południu telefon…

Dodaj komentarz