Co każdy podróżnik powinien mieć w swojej apteczce?

Ahh… My Polacy, o chorobach moglibyśmy rozmawiać latami. Na szczęście nie mamy tyle czasu. Dzisiaj o tym, jak dobrze skompletować swoja podróżniczą apteczkę.

Na początku mojej podróżniczej kariery, lekarstwa na podróż, pakowała mi moja rodzicielka. Kończyło się to oczywiście zaporowymi ilościami, potencjalnie tylko, potrzebnych leków, których i tak nie za bardzo używałem. Kiedy jednak pakowałem się sam, efekt było odwrotny – na wyjeździe szukałem lekarstw, zamiast zwiedzać. W końcu postanowiłem zbadać temat i stworzyć – apteczkę idealną. Dziś podzielę się z wami tą tajemna wiedzą.

Aha, jeszcze dwie uwagi. Po pierwsze, apteczka, która tu przedstawiam jest najbardziej ekstremalną wersją, która zabieram tylko na te długie, ponad-miesięczne wyprawy. Jej zawartością należy podzielić się ze wszystkimi członkami tak, by nie dublować się i nie dźwigać niepotrzebnych rzeczy. Po drugie lekarz ze mnie, jak z koziej dupy trąba, a z biologii w szkole zawsze miałem najsłabsze oceny. Piszę to nauczony doświadczeniem, ale przed użyciem zapoznaj się z treścią ulo… itd. itp. – samie wiecie.

No to zaczynamy – od mojej ulubionej dolegliwości…

Biegunka podróżnych – jak to mawiała moja, świętej pamięci babcia: „Miłość i sraczka przychodzą znienacka”. Obawiam się, że z tym pierwszym nic ci nie pomoże, ale na drugie polecam Xiferan lub Stoperan, a najlepiej spakować oba. Pierwszy to antybiotyk, który naprawdę nieźle leczy biegunkę, drugi dział przeciwobjawowo. Co to oznacza w praktyce? Bierz Xiferan, kiedy masz czas żeby się trochę podkurować, a stoperan kiedy musisz szybko „przytłumić” dolegliwość.

Leki na malarię – to bierzesz tylko, jeśli jedziesz w malaryczne regiony. Generalnie są dwa środki, jeden drogi – Malarone , bierze się go tylko w czasie wyjazdu i kilka dni po, ale jest kuriozalnie drogi (ponad 150 zł za 12 tabletek). Drugi to Doxycyklina, dużo tańszy lek (10 zł za 10 tabletek), który bierze się i przed wyjazdem i w trakcie wyjazdu i jeszcze z miesiąc po wyjeździe. Lek jest fotoalergiczny – nie można się opalać, niewskazane jest też spożywanie alkoholu. Nie martwcie się jednak, bo Doxycyklinę dostawali np. nasi żołnierze na zagranicznych misjach, a nie wierzę, że nie pili tam alkoholu o słońcu nie wspominając.

Ból, gorączka – tu już wybierz sobie te leki, które najlepiej na ciebie działają. Ja biorę Apap i aspirynę, a czasami też jakąś maść na miejscowe bóle.

Antybiotyk – no tu musisz już iść do lekarza po receptę. Warto mieć go jednak ze sobą, bo mimo, że antybiotyk osłabia naszą odporność, to jednak jest w stanie postawić nas na nogi w krytycznej sytuacji.

Repelent na owady – jak jedziemy w wilgotne rejony, to bardzo przydatny. Jak jedziemy w malaryczne rejony to niezbędny. Tylko nie kupujcie jakiegoś badziewnego Off’a! Przeczytajcie ulotkę/opakowanie i poszukajcie składnika zwanego DEET. Ten DEET musi być w przedziale w przedziale 30%-50%. Poniżej 30% nie działa, powyżej 50% stężenie substancji nie ma już znaczenia. Słyszałem, kiedyś opinię, że lepiej jest kupować repelenty dopiero na miejscu – ponoć są lepiej przystosowane do lokalnych robali. To oczywista bzdura. Repelenty zawierają dokładnie tę samą substancję aktywną, jedyna różnica jest taka, że w miejscu docelowym, o wiele łatwiej będzie wam trafić na niedziałającą podróbkę.

Krem z filtrem UV – jak jest słońce to smarujemy się często, a gęsto. Ja używam na sobie filtru 50, ale jestem wyjątkowo wrażliwy na słońce i nawet przy 50 potrafię się opalić. Generalnie słońce jest niezdrowe i już, a opalanie się, jest dla turystów. Kropka.

Alergia – nawet jeśli niestraszne ci pyłki, sierść, orzechy, owoce i kurz, to koniecznie weź leki przeciwalergiczne. Nie wiesz na co jesteś uczulony, zanim się z tym nie spotkasz. Na świecie jest jeszcze dużo rzeczy, których nie spotkałeś. Ja póki co nie wiem jeszcze czy jestem na coś uczulony, ale wiem od mojego kolegi uczulonego na wszystko, że dobrze działa Zyrtec, choć trochę przymula.

Krople do uszu i oczu – ja używam Dicortiny, ale nie są to krople nawilżające, tylko przeciwzapalne, chyba oparte na jakimś antybiotyku. Do stosowania w przypadku jakichś otarć, infekcji bakteryjnych czy stanów zapalnych. Te same krople można stosować do oczu uszu i nawet nosa. Polecił mi je lekarz, mogę polecić je wam.

No ok, powyżej jest lista rzeczy niezbędnych. Poniżej lista bardziej opcjonalna, chociaż wcale nie mniej przydatna.

Witaminy – chodzi mi o takie np. Centrum. Warto brać, bo jak jesteśmy w podróży to ciężko zbilansować dietę, szczególnie jak jemy głównie konserwy i chleb, a wszystko popijamy wodą. O ile nie wyruszamy na roczną tułaczkę, nie nabawimy się awitaminozy, ale zmęczony organizm jest osłabiony i bez witamin łatwiej się rozłożyć.

Plastry, woda utleniona, bandaże – nie bierzcie tego za dużo. Kilkanaście plastrów w różnych rozmiarach, jeden bandaż, jakaś gaza i woda utleniona do przemycia rany (to ostanie dostępne jest w żelu co bardzo polecam, bo zajmuje mniej miejsca).

Choroba lokomocyjna – aviomarin jak jesteście wrażliwi na jazdę. Uwaga – powoduje senność, więc trzeba uważać.

Krem Nivea – Czarny Koń tej listy. Stary sposób naszych dziadków harcerzy. Na opakowaniu pisze – „Najbardziej uniwersalny krem świata”, ale ja znam jedno idealne zastosowanie – otarcia, po długich marszach – w „TYCH miejscach”. Tak, zgadza się, właśnie tam… Natychmiastowa ulga już po paru sekundach, producenci powinni dostać nobla. Do plecaka pakuję zawsze na samą górę. 😉

No tak z grubsza wygląda moja idealna apteczka. Z takim zaopatrzeniem w leki można podbijać bieguny, zdobywać koronę ziemi, przemierzać pustynie i oceany.

Macie jakieś sugestie, jak można by ją jeszcze ulepszyć? Piszcie w komentarzach.

9 thoughts on “Co każdy podróżnik powinien mieć w swojej apteczce?

  1. Urządzenie do wyciągania kleszczy (mała płytka, do kupienia w aptece) i cos kojącego ukąszenia owadów. Nie ruszam sie bez tego. Reszta tak jak u ciebie, choć tego zastosowania Nivei nie znałam.

  2. Bardzo dobra lista, tylko powiem że z najlepszymi środkami na komary spotkałem się w Australii, nie pamiętam ile DEETa było ale sporo, a działał niesamowicie – używałem jeszcze długo po powrocie z wyjazdu.

    Ewentualnie dodałbym tabletki na gardło – ulga ogromna.

  3. Zgrabnie ujęte 🙂
    Jeśli dobrym repelentem spryskać na noc brzegi łóżka – można sobie odpuścić nawet moskitierę. Wypróbowałam. Chociaż trochę śmierdzi.
    Malarone b. obciąża wątrobę.

  4. Pingback: Malaria – Leki | Volfee

  5. Pingback: 5 produktów, niezbędnych do zachowania higieny w podróży | Volfee

  6. Volfee, polubiłam Cię, piszesz z takim poczuciem humoru, że aż bym Cię usciskała. Szukam dużo danych na temat wyjazdu do Ameryki Pd. i twój blog przypdal mi do gustu 🙂 Czy jesteś na instagramie?

  7. Pewnie już tu nikt nie zagląda 😛 Ale od siebie dodam w temacie kremu. Nivea to pikuś, polecam sudokrem. Do kupienia w każdej aptece, za około 10-12zł średnie opakowanie. Dedykowany na wszelakie odparzenia dla maluszków, stąd i na zatarcia jest jak znalazł. W przeciwieństwie do nivea, wolniej się wchłania, przez co dłużej pozostawia warstwę ochronną.

Dodaj odpowiedź do Esencje Anuluj pisanie odpowiedzi